Kalendarium wydarzeń w Sanktuarium

Kazanie na pogrzebie śp. ks. Mieczysława Maja SChr

30 kwietnia 2018, poniedziałek

Kazaniepodczas mszy św. pogrzebowej w intencji
śp. ks. Mieczysława Maja SChr (30.04.2018)

Kiedy Biblia mówi – dom – to ma na myśli konkretne miejsce, które służy ludziom, które ma być bezpieczne, a jednocześnie gościnnie otwarte. Nawet dla Boga buduje się dom! Dom Boga z ludźmi! Choćby to był najpierw namiot postawiony z patyków, a potem pyszna świątynia wzniesiona z czystego złota, to wciąż nie jest niczym innym, tylko domem – Boga i miejscem spotkania z człowiekiem.

Ale Dom Ojca, o którym mówi Jezus w dzisiejszej Ewangelii, to już coś zupełnie innego. Domu Ojca nie wznoszą architekci. Buduje go wzajemna miłość Ojca i Syna. Dom Ojca to Serce Boga. Do tego domu, do takiej relacji Ojca i Syna, do tej niezwykłej i wyjątkowej więzi – Bóg zaprasza człowieka. Po to Ojciec posyła Syna. Po to Syn rodzi się człowiekiem, aby językiem zrozumiałym dla człowiekiem opowiedzieć o Domu Ojca. Aby ludziom pokazać Miłość i takiej miłości ich nauczyć. Aby więź miłości, która powstała na ziemi, przetrwała na wieczność. Jezus nie buduje Domu Ojca, ale wprowadza nas do takiej relacji z Ojcem, która staje się domem. Tłumaczy, że domem dla człowieka jest Bóg. Pragnie, abyśmy się w Bogu zadomowili na wieczność.

Pytanie, które stawia Tomasz, nie jest podchwytliwym czy zjadliwym pytaniem faryzeuszy. Zadaje je jako uczeń, zagubiony i rozchwiany tym wszystkim, co się stało, ale szczerze kochający Pana. I w tym jest podobny do nas, których – po ludzku – dotknęła i zasmuciła śmiercią ks. Mieczysława. Mimo, że śmierć nas zasmuca, nie przestajemy być uczniami naszego Pana!

Z uwagą słuchamy Jezusowych słów i z wiarą wyznajemy:  Jezu, jesteś i naszą Drogą do Domu Ojca. Inną drogą iść nie chcemy. Innych dróg nie szukamy. W Tobie, Zmartwychwstały Panie, jest cała prawda o Domu Ojca, o Sercu Boga. Za inną prawdą – choćby z pozoru wydawała się kusząca – nie pójdziemy. Mówimy w Litanii: Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze…. Tak się modlimy, bo wierzymy, że tylko w Tobie jest życie.  

Mówisz dzisiaj i nam: w domu Ojca jest mieszkań wiele, bo każda ludzka relacja z Bogiem jest niepowtarzalna i niezastąpiona. Jest indywidualna, mimo, że realizowana we wspólnocie... I dlatego, że jest indywidualna, może przestać być naśladowaniem Chrystusa. A iść po swojemu, to znaczy stracić tożsamość, przestać być Chrystusowym, zejść z drogi, minąć się z prawdą i w konsekwencji – stracić życie, a więc nie trafić do Domu Ojca.

Całe życie ks. Mieczysława świadczy o tym, że i on, tak jak
św. Tomasz, wziął sobie do serca odpowiedź Jezusa. Tak jak św. Tomasz, w różnych chwilach swojego życia, zadawał pytania Jezusowi, ale nigdy nie przestał być Jego uczniem. Tak jak św. Tomasz doświadczał słabości i zagubienia, ale zawsze – z zawstydzającą nas, młodszych współbraci pokorą – szedł za Tym, który Go powołał. Jego życie było prawdziwe. Pełne duszpasterskiej pasji. Pełne wiary w Boga i synowskiej miłości do Maryi. Pełne szacunku i troski o powierzonych ludzi. Był dobrym duchem wspólnoty. Mimo cierpienia – pełen humoru.

Mimo ludzkich słabości – pełen nadziei. I taki jest jego testament – prawdziwy. Cała prawda o grzeszniku, który kocha Boga i nigdy w miłość Boga nie zwątpił. Cała prawda o człowieku. Bez retuszu.

Moja ostatnia wola

Bogu Najwyższemu niech będą dzięki, że mnie, mimo moich słabości i grzechów, raczył zachować w swojej służbie, ratował w różnych trudnych sytuacjach życia, a nawet z wypadków cało i zdrowo wyjść pozwolił. Gorąco dziękuję Bogu za to, że nigdy nie miałem nawet najmniejszej pokusy opuszczenia Towarzystwa. Nigdy z nikim się nie gniewałem, do nikogo nie żywiłem urazy – ani do Przełożonych Towarzystwa, ani do żadnego z proboszczów, nawet tych, co po ludzku wyrządzili mi jakąś krzywdę. Uważam ich za narzędzie w ręku Boga. Bóg chciał przez nich swoje plany w stosunku do mnie urzeczywistniać – czasem upominać, skarcić, nieraz przestrzec… Czyż mogę Bogu wyrzucać dlaczego tych, a nie innych narzędzi użył? On jest Pan i On decyduje. Dlatego będąc w Republice Federalnej Niemiec oni znaleźli się na liście osób, którym wysyłałem paczki.

Wszystkich Współbraci, którym przypadkiem zrobiłem krzywdę lub sprawiłem przykrość, przepraszam i proszę o przebaczenie. Nie jestem niczyim dłużnikiem, tylko Boga i Towarzystwa. Majątku nie gromadziłem. Jeżeli coś na moim koncie zostanie – to jest do wyłącznej dyspozycji Towarzystwa. Wszystko, co posiadam, należy do Towarzystwa i tylko Ono może tym dysponować. Starałem się pracować uczciwie. Wielu ludziom pomagałem.

Ale może też moimi słabościami wielu zgorszyłem. Za tych modliłem się często, odprawiałem Mszę św., aby Bóg w swojej dobroci wszystko naprawił. Ich szczególnie proszę o przebaczenie i o nich będę szczególnie pamiętać, gdy Bóg powoła mnie do siebie. Mimo grzechów i słabości wierzę mocno, że Bóg okaże mi swoje miłosierdzie i mnie zbawi. Nigdy w to nie wątpiłem. Innych Bóg ustrzegł od licznych upadków, a ja się potykałem, upadałem i przez to wiele cierpiałem, przebolałem też i nie przespałem nocy. Wiele błądziłem, lecz wiele kochałem. Dlatego wierzę, że Bóg uśmiechnie się i powie – Chodź, dosyć się napotykałeś i nakaleczyłeś – czas odpocząć. Matce Najświętszej się polecam i ufam, że się wstawi za mną u Jej Syna. Polecam się też modlitwom św. Tereski, która była moją szczególną „sympatią”.

Jeśli chodzi o mój pogrzeb – gdzie i jak – o tym niech zdecydują przełożeni, chociaż do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów Nieba, tęskno mi, Panie. Testament ten piszę w szpitalu na dzień przed operacją. Lekarz powiedział, że chyba rak zatoki czołowej. Nie boję się śmierci. Jeno trochę mi żal – szczególnie tych, dla których moja śmierć będzie smutnym przeżyciem.

Mówiono, że byłem gościnny i towarzyski. Prawda, obracałem się wśród ludzi, ale naprawdę byłem sam. Od śmierci Rodziców nie miałem prawdziwych przyjaciół. Tylko jedną osobę, której bardzo dużo zawdzięczam. Mówiono, że z niektórych dóbr tego świata korzystałem z nieumiarkowaniem, ale świat był mi obcy i niczego od niego naprawdę nie pożądałem. Czułem się jak Żydzi nad rzekami Babilonu. Quomodo cantabimus canticum Domini in terra aliena - Jakże możemy śpiewać pieśń Pańską w obcej krainie? (Ps 137, 4)

Nie wiem jaką śmierć da mi Bóg. Jego wola niech się stanie. Mojej rodzinie z krwi i mojej Rodzinie Zakonnej mówię – Dowidzenia! Ufam, że tam, z wysoka, będę mógł wszystkim więcej dobrze czynić. Deo gratias!          

                                 Trier, Szpital Braci Miłosierdzia, 23.04.1986 r.,
ks. Mieczysław Maj SChr

Mieciu, będzie nam Ciebie brakowało. Będzie Cię brakowało w konfesjonale bocznym (do wieczystego nigdy się nie przyzwyczaiłeś). Będzie Cię brakowało na drodze, z plebanii do Sanktuarium, po której – raz wolniej raz szybciej – dreptałeś, ciągnąc swoją chorą nogę… Będzie Cię brakowało w zakrystii, w fotelu, gdzie rano siostra zakrapiała Twoje chore oczy, a potem siedziałeś pół dnia z różańcem w ręku… Będzie Cię nam brakowało – bo wielu z nas spowiadałeś… Będzie w domu zakonnym brakowało Twojego: Ba, ba, ba… W ten sposób reagowałeś na skrajnie różne rzeczy. A była to zawsze odpowiedź mędrca, który patrzy ze zdziwieniem na współczesny świat, na młodych, na to wszystko, co przemijające… Była to Twoja riposta na to, co czasami wyrabialiśmy i co nam – młodszym – wydawało się jedynie słuszne. Będzie nam brakowało Twojego humoru i dobrości.

Nauczyłeś nas jeszcze jednego. Jak cały świat może się nagle skurczyć. Kiedyś – posługa kapłańska w wielu parafiach Pomorza i wśród emigrantów w Niemczech. Duszpasterskie wyczyny, misjonarskie podboje. Potem jedynie ten konfesjonał i ołtarza. Fotel w zakrystii i pokornie przyjęty boczny tor życia (choroba, starość). Wreszcie, cały twój świat zmieścił się w jednym małym pokoju i na jednym łóżku, z którego bez pomocy już nie wstawałeś. Proces redukcji dotyczył także pragnień, przedmiotów, które były Ci potrzebne. Na koniec nie zostało prawie nic... Tylko serce pełne pokory, dobroci i miłości do Boga. Tylko niezachwiana nadzieja na miejsce w domu Ojca.

ks. Jarosław Staszewski SChr

« wróć do listy wszystkich wydarzeń