Kalendarium wydarzeń w Sanktuarium

70 lat pracy chrystusowców w Szczecinie - referat ks. prof. Bernarda Kołodzieja SChr

9 maja 2015, sobota

70 lat pracy chrystusowców w Szczecinie

Dokładnie w 70 rocznicę odprawienia pierwszej mszy świętej w powojennym Szczecinie, gromadzimy się tym kościele NSPJ, dziś Sanktuarium Pana Jezusa. Trzeba nam, choć w wielkim skrócie sięgnąć do wydarzeń tamtych dni. Są one nierozłącznie związane z naszym zgromadzeniem zakonnym, Towarzystwem Chrystusowym.

Jeszcze w czasie trwania wojny, pod jej koniec, prowadzono rozmowy na temat powojennej przynależności miasta Szczecina. 29 kwietnia 1945 roku Piotr Zaremba otrzymał nominację na prezydenta miasta Szczecina i wraz z nieliczną  ekipą wyjechał do miasta, aby objąć go w polskie posiadanie.

Wiadomość, że Szczecin będzie należał do Polski szybko się rozchodziła i do miasta zaczęli przybywać Polacy z robót przymusowych w Rzeszy, zwłaszcza z terenu Pomorza Zachodniego. Ludności polskiej na Pomorzu Zachodnim przybywało, a w Szczecinie nie było  żadnego polskiego księdza. Dlatego też prezydent miasta Piotr Zaremba wysłał z misją specjalną kpt. Wiktora Jaśkiewicza do Poznania, do biskupa Walentego Dymka, który pełnił wtedy obowiązki wikariusza generalnego archidiecezji poznańskiej z oświadczeniem, że władza polska i osiedlający się Polacy domagają się przyjazdu księdza polskiego. Wobec takiej sytuacji bp Dymek zwrócił się do chrystusowca ks. Floriana Berlika, ówczesnego przełożonego odzyskanego po wojnie Domu Głównego Towarzystwa Chrystusowego w Poznaniu z propozycją zorganizowania wyjazdu księdza polskiego do Szczecina. Ks. F. Berlik już nie szukał kandydatów do wyjazdu, wyznaczył swojego zastępcę na funkcję przełożonego w Poznaniu i sam zdecydował się na tymczasowy wyjazd z organizowaną grupą pionierską do Szczecina.

Po mszy świętej, odprawionej 3 maja 1945 roku w Poznaniu na Placu Wolności przez bpa W. Dymka, wraz z grupą osadników wyjeżdżających na Zachód do Szczecina jechał polski duchowny, a był nim ks. Florian Berlik TChr. Do Szczecina dotarli 4 maja i przed siedzibą Urzędu Miejskiego zostali powitani przez prezydenta Piotra Zarembę. Odśpiewano tam wtedy wspólnie Rotę: „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród...”.

Trudne były próby zorganizowania duszpasterstwa polskiego w Szczecinie. Kościoły w zachodniej części miasta były zniszczone lub zdewastowane. We wschodnich dzielnicach mieszkali jeszcze Niemcy i nie było do nich dostępu. Po przyjeździe ekipy pionierskiej do miasta trwały więc poszukiwania ocalałego od zniszczeń kościoła i wtedy przy wypalonym kościele katolickim św. Jana Chrzciciela znaleziono ocalałą kaplicę wraz z całym wyposażeniem liturgicznym. Dzięki pomocy radzieckich władz wojskowych, którzy zajmowali pobliską plebanię, uzyskano dostęp do tej kaplicy. Została ona uporządkowana wraz z przyległym terenem kościelnym. W tej to kaplicy, ks. Florian Berlik odprawił 6 maja 1945 r. pierwszą mszę świętą, w której udział wzięli wszyscy Polacy wraz z zarządem miasta. Odprawiona została w intencji Ojczyzny, Szczecina i polskiego zarządu miasta. Nabożeństwo zakończono hymnem „Boże coś Polskę...”.

Mimo stanu tymczasowości, stałej dywersji i licznych pożarów wybuchających w mieście, życie społeczne powoli się stabilizowało. Na zebraniu zarządu miasta utworzono wtedy nową jednostkę administracyjną: wydział duszpasterski, do którego został powołany ks. Florian Berlik TChr. On też błogosławieństwem uruchamiał kolejne punkty użyteczności publicznej.

Czynnikiem stabilizującym życie w mieście, obok zarządu polskiego, była niewątpliwie obecność polskiego księdza. W takiej sytuacji powrót ks. Berlika do Poznania był niemożliwy, przynajmniej do czasu przyjazdu jego następców. Wtedy to ks. Berlik zwrócił się z prośbą do bpa Dymka - przekazując mu dokładne relacje ze Szczecina – o przysłanie następnych księży. 

Bp W. Dymek wyznaczył wtedy kolejnych chrystusowców, księży: Tadeusza Długopolskiego i Edmunda Gagajka, którzy wraz z bratem Michałem Wyciskiem udali się na Zachód. Do Szczecina jednak nie dotarli, gdyż władze alianckie postanowiły ewakuować polską ludność z tego miasta. Zostali więc zawróceni znad Odry i skierowani do Stargardu.

Powodem cofnięcia grupy osadników była decyzja podjęta przez polski rząd tymczasowy, a wymuszona na nim przez aliantów, którzy jeszcze nie zdecydowali o polskiej przynależności miasta. Ewakuacja miasta trwała od 16-19 maja 1945 roku i objęła ok. 4.500 Polaków. Niewielka liczba Polaków pozostała wtedy w mieście.

Ks. Florian Berlik TChr odprawił wtedy 17 maja 1945 roku pożegnalne nabożeństwo, oddając miasto pod opiekę Matki Boskiej. Poświęcił liczne dewocjonalia i następnego dnia wraz z ewakuowanym Zarządem Miasta i Urzędem Pocztowym wyjechał do Stargardu, a następnie powrócił do Poznania. W Stargardzie nastąpiło rozwiązanie Zarządu Miasta Szczecina i jednocześnie utworzono tzw. „Grupę Operacyjną Szczecin”, która przeniosła się do Koszalina.

Główną przeszkodą w pracy duszpasterskiej na Ziemiach Zachodnich i Szczecinie był brak jurysdykcji. Tereny Pomorza Zachodniego podlegały jeszcze biskupowi Berlina Konradowi Preisingowi. Trudności te nasiliły się, kiedy zaczęli przybywać coraz liczniej Polacy z Rzeszy Niemieckiej, chcąc uregulować swoje związki małżeńskie. Wtedy to, przełożony generalny Towarzystwa, ks. Ignacy Posadzy w porozumieniu z abpem W. Dymkiem wyznaczył chrystusowca, ks. Kazimierza  Świetlińskiego do uzyskania od biskupa Berlina potrzebnej jurysdykcji dla członków zgromadzenia i innych księży, którzy napływali razem z osadnikami. Ks. Świetliński otrzymał także polecenie zorganizowania na nowo duszpasterstwa w Szczecinie, który jak sądzono powszechnie, powróci do Polski. Wyjechał więc do Koszalina i tam wynikiem tych zabiegów było otrzymanie zgody władz rosyjskich i wystawienie rozkazu podróży (w języku polskim i rosyjskim) do Berlina celem: „organizacji Kościoła Katolickiego na terenie Pomorza Zachodniego”.

9 czerwca 1945 roku do Szczecina powrócił polski zarząd, a ks. Świetliński przybył  12 czerwca na drugą częścią zarządu miasta, serdecznie przyjęty przez prezydenta miasta P. Zarembę. Zamieszkał  w gmachu Zarządu Miasta, gdzie utworzono też Wydział Duszpasterski przy Urzędzie Miasta. Następnego dnia na Wałach Chrobrego została odprawiona msza święta w intencji nowej pracy osiedleńczej w polskim Szczecinie, A we mszy świętej wziął udział cały zarząd miasta i ponad tysiąc Polaków.

Wraz z prezydentem P. Zarembą ks. K. Świetliński dwukrotnie wyjeżdżał do Berlina, gdzie uzyskał jurysdykcję dla siebie na cały teren diecezji berlińskiej z prawem jej subdelegowania. Odtąd można było prowadzić działalność duszpasterską bardziej skutecznie. Dotyczyło to zwłaszcza zawierania małżeństw i udzielania innych sakramentów świętych. Rozpoczęła się większa stabilizacja życia osadniczego.

Staraniem ks. Świetlińskiego przydzielono katolikom w centrum miasta wielki kościół garnizonowy (d. Hohenzollernplatz). Jest to ten kościół w którym teraz się znajdujemy. Wraz z przybyłym z Poznania bratem Wacławem Chromińskim rozpoczęto prace renowacyjno-adaptacyjne. Prac tych nie przerwano, mimo iż 16 czerwca władze okupacyjne jeszcze raz postanowiły ewakuację polskiego zarządu miasta.

Po ukończeniu prac porządkowych świątynia ta została uroczyście poświęcona przez ks. Świetlińskiego pod wezwaniem N. S. P. Jezusa – był to w piątek 29 czerwca. Uroczystość zgromadziła wszystkich Polaków z miasta. Do odbudowy katedry szczecińskiej stanowił on centralny kościół Szczecina.

5 lipca 1945 roku podano oficjalnie do wiadomości, że decyzją władz okupacyjnych Szczecin przechodzi w ręce polskie. Nabożeństwo dziękczynne za powrót miasta odprawił ks. K. Świetliński 8 lipca w kościele Serca P. Jezusa. Uroczystość zgromadziła władze miejskie z prezydentem P. Zarembą oraz polską ludność miasta. Na koniec zaśpiewano uroczyste TE DEUM.

Odtąd każde przedsięwzięcie prywatne, społeczne czy państwowe w tym mieście rozpoczynać się będzie z Bożym błogosławieństwem i poświęceniem.

Wielką manifestację zorganizowano 15 lipca 1945, w rocznicę zwycięstwa pod Grunwaldem. Rozpoczęto mszą świętą odprawioną przez ks. Świetlińskiego przed gmachem Zarządu Miasta, na Wałach Chrobrego. Potem odbył się przemarsz na d. Kaiser Wilhelmplatz, który otrzymał wtedy nazwę: Plac Grunwaldzki. Nazwa ta jest niezmieniona do dziś.

W dzielnicy zajmowanej przez Niemców - było ich ok. 80 tys. - „odkryto” nowoczesny kościół. Znajdował się przy Werderstrasse, przemianowanej na ul. Królowej Polski. Staraniem ks. K. Świetlińskiego został przejęty przez katolików. Po uporządkowaniu został poświęcony 22 lipca przez niego pod wezwaniem Królowej Korony Polskiej. W przemówieniu ks. Świetliński podkreślił, że przeznaczony jest on na przyszłą katedrę biskupią w Szczecinie, do czasu odbudowania leżącego w gruzach kościoła św. Jakuba. Później przy tym kościele utworzono Kurie biskupią. Warto też podkreślić, iż wiele ulic w Szczecinie otrzymało nazwy od ks. Świetlińskiego m. in. Bogurodzicy, Królowej Korony Polskiej, Potulicka, Wojciecha, Ku Słońcu – droga prowadząca na największy cmentarz...

20 lipca 1945 roku powrócił do kraju po wojennej tułaczce Prymas Polski kard. August Hlond. Posiadając nadzwyczajne pełnomocnictwa Stolicy Apostolskiej udzielił wszystkim księżom pracującym na tych ziemiach władzy jurysdykcyjnej. Kolejnym aktem normatywnym było powołanie 15 sierpnia 1945 roku Administratorów Apostolskich na Ziemie Zachodnie i Północne. Na Pomorze Zachodnie skierował ks. Edmunda Nowickiego. Odtąd życie religijne na Pomorzu Zachodnim zaczęło się stabilizować.

Ze specjalnym poleceniem, Prymas Założyciel Hlond zwrócił się do przełożonego zgromadzenia ks. I. Posadzego. Polecił odwołać wszystkich chrystusowców zajętych w służbie diecezjalnej i skierować ich na Pomorze Zachodnie. Na rekolekcjach kapłańskich w tym domu wygłosił w sierpniu 1945 roku programową konferencję - kierującą wszystkie siły do duszpasterstwa na Zachodzie. Na koniec powiedział: „Niech osiedlający się lud widzi w was ojca i opiekuna”. Chrystusowcy obejmowali placówki duszpasterskie od Pyrzyc po Trzebiatów i Kamień Pomorski.

Na każdej placówce oprócz prowadzonego duszpasterstwa, chrystusowcy zakładali organizacje katolickie oraz bractwa kościelne. Organizacje te łączyły ludzi ze sobą, wzmacniając integrację nowego, miejscowego społeczeństwa.

Administrator Apostolski ks. Edmund Nowicki, po wizytacji Pomorza Zachodniego tak ocenił wkład chrystusowców w duszpasterstwo na Ziemiach Zachodnich: „osiemnaście miesięcy temu wykuwały się na piastowskich kresach pierwsze zręby organizacji życia kościelnego, w krainie bez kapłana i ołtarza, w morzu min i pogwiździe zbłąkanych kul. Na pola „dzikiego” wówczas zachodu ruszyło z miejsca Towarzystwo Chrystusowe. Wyprzedziło wszystkich. Dysząc prośbą: da mihi animas  – (daj mi dusze, zawołanie biskupie kard. A. Hlonda),  biegło na najdalsze nieznane krańce i pierwsze budowało ogniska parafialne”.

Kard. A. Hlond, widząc zamieniające się warunki ustrojowe w kraju, cały naród oddał 8 września 1946 roku na Jasnej Górze pod opiekę Królowej Polski. Było to wielkie, epokowe wydarzenie, które zgromadziło ponad milion Polaków.

Ufny w pomoc i opiekę Maryi, Prymas Polski, kard. A. Hlond, chcąc wzmocnić znaczenie duszpasterstwa na Pomorzu Zachodnim, osobiście odwiedził te ziemie w dniach 25-30 października 1947 r. Trasa przejazdu wiodła przez Rokitno, Gorzów Wlkp., Lipiany, Pyrzyce, Szczecin, Goleniów Kołobrzeg, Koszalin Miastko, Szczecinek, Jastrowie, Złotów i Zakrzewo. Był także w tym kościele NSPJ i tu się modlił. Mimo wielkich trudności stawianych przeszkód przez władze państwowe - łącznie z rozsypywaniem gwoździ na drodze, wskutek czego trzeba było zmieniać trasę i Prymas nie mógł dojechać do Kamienia Pomorskiego – wizyta Prymasa miała wielkie znaczenie i wywołała wielki entuzjazm osiedlających się ludzi. Prymas tak podsumował te odwiedziny: „Przez trud, boleść, upokorzenie, krew i świętość Kościoła idziemy ku jednemu z największych tryumfów Kościoła. W Polsce tryumf Bożej sprawy opromieniony będzie takim blaskiem, że na nią zwrócą się oczy bliskich i dalekich narodów”.

W rok później, 22 października 1948 roku, wielki Prymas Polski, kard. A. Hlond po krótkiej chorobie, w nieznanych do końca okolicznościach, odchodził z tego świata. Na swego następcę proponował bpa Stefana Wyszyńskiego, który miał dalej poprowadzić dzieło kard. Hlonda. Na łożu śmierci kard. Hlond mówił: „módlcie się, zwycięstwo które przyjdzie, będzie zwycięstwem Maryi”.

Dokładnie 30 lat później, o tej samej godzinie, w której umierał kard. Hlond, nowy „polski papież”, obecnie święty Jan Paweł II, uroczyście na Placu św. Piotra w Rzymie rozpoczynał swój pontyfikat. Kard. S. Wyszyński powiedział wtedy do Polaków w Rzymie: „..dziś spełniły się słowa kard. Hlonda, zwycięstwo przyszło..”.

Wkrótce potem od Szczecina zaczęła się odnowa Narodu, zaczęła powstawać Solidarność i przemiany ustrojowe.

Kościół Serca P. Jezusa, w którym jesteśmy zgromadzeni, stał się sanktuarium dla całego miasta. W nim też, jak na początku w 1945 roku, odprawiano później msze w intencji Ojczyzny i polskiego Szczecina, tak samo stało się w latach 80-tych. Tu gromadzono się w podczas strajków, a następnie w czasie stanu wojennego i odprawiano msze w intencji Ojczyzny. My gromadzimy się teraz w tym kościele, aby wypraszać błogosławieństwo Boże dla nas i Tej Ziemi.

                                                                                        Ks. Bernard Kołodziej TChr

 

 

 

                                                                       

 

 

 

 

 

 

 

 

« wróć do listy wszystkich wydarzeń