Kalendarium wydarzeń w Sanktuarium
JUBILEUSZ 250-LECIA ŚWIĘTA NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA

JUBILEUSZ 250-LECIA ŚWIĘTA NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA

30 stycznia 2015, piątek

ODNÓWMY PAMIĘĆ O MIŁOŚCI BOGA

Wspólnoty neokatechumenalne posługują się swoistym językiem, który przy pierwszych kontaktach razi i zastanawia. Jednak przy bliższym poznaniu zarówno wspólnoty jak i ich sposobów opisywania duchowej rzeczywistości dochodzi się do wniosku, że ta nowomowa jest adekwatna i precyzyjna. Mówią: „Bóg robi z nami historię”. Zgrzytało to w moim uchu, dopóki nie zrozumiałem, że i ze mną, i z nami wszystkimi „Bóg robi historię”. Tym właśnie różni się owa „robiona” historią od „pisanej” historii, że nie jest retrospektywnym i zdystansowanym opisem wydarzeń, które w oczach współczesnych nie są ani istotne, ani potrzebne, ale całych nas, całe nasze pokolenie, cały Kościół zanurza w dziejach, które mają bezpośredni wpływ na nasze „teraz”. Ponadto ukazują, jak na wszystkich etapach wielkiej i osobistej historii Bóg był dla nas dobry. Naszym zadaniem jest to zauważyć, rozpoznać, zrozumieć i podziękować.  

W roku 1636 niejaki Kornel Otto Jansen został biskupem Ypres w Belgii. Razem z nobliwym opatem pobliskiego klasztoru cystersów Janem Duvergierem, szukali sposobów na pokonanie duchowej niemocy, która ich zdaniem opanowała Kościół. Uważali, że ratunkiem jest głęboka odnowa katolickiej nauki i moralności. Te być może zbożne założenia szybko stały się doktryną nazwaną później jansenizmem, która zasłużyła na ostre potępienie Rzymu. Już po śmierci biskupa Jansena (+1638) i opata Jana (1643) rzymskie dykasterie w latach 1653, 1656, 1690 odrzucają jansenizm, jako niezgodny z duchem Ewangelii. Była to rzeczywiście duchowość mroczna i pesymistyczna. Jej twórcy, a później także liczni zwolennicy uważali, że zbawienie dostępne jest nielicznym, a rana w boku Zbawiciela jest ewangeliczną „cisną bramą”, przez którą do Królestwa Niebieskiego przecisną się jedynie wybrani. Takim myśleniem infekowane serca wiernych popadały w rozpacz. Ludzie nie czuli się godni ani przystępowania do spowiedzi, ani przyjmowania Komunii św. Wyznający jansenizm duchowni grzmieli, że Chrystus nie oddał swojego życia za wszystkich, ale tylko za niektórych, a do tej elitarnej społeczności z pewnością nie należą pogrążeni w grzechach słuchacze kazania. Duchową panoramę Europy w dużej mierze zasłoniły ciemne chmury herezji.

W tym samym czasie w rodzinie królewskiego notariusza przyszło na świat piąte dziecko – Małgorzata Maria. Był rok 1647. W 1671 roku Małgorzata wstąpiła do klasztoru sióstr wizytek w Paray-le-Monial, a po trzech latach rozpoczęły się objawienia. W kilku wizjach Chrystus ukazał Małgorzacie swoje Serce jako ratunek dla świata, jako nadzieję zbawienia dla wszystkich, bo wszyscy mogą korzystać z owoców Jego zbawczej śmierci na krzyżu. Wszyscy! To naprawdę robiło wrażenie na duszach, które jansenizm pozbawił wszelkiej nadziei. Niebo znowu stało się jasne, wiara radosna i wzruszająca, a słowa Jezusa z Ewangelii stały się sztandarem całej epoki.

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem,  a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. (Mt 10, 28-29).

Ten sztandar załopotał w klasztorach wizytek, jezuitów i pijarów. Ponieśli go członkowie konfraterni Serca Jezusowego, mocno dzierżyli w dłoniach teologowie i biskupi – promotorzy jasnej, optymistycznej i radosnej religijności. Prawda o otwartym dla wszystkich Sercu Jezusa wsiąkała w wyschnięte i spragnione Bożej miłości serca z niespotykaną od dawna intensywnością. Rzym obdarzał bractwa Najświętszego Serca Jezusa licznymi odpustami, zgadzał się na erygowanie nowych kaplic i kościołów dedykowanych Sercu Jezusowemu. Z rzymskim imprimatur ukazywały się zbiory kazań, medytacji i nabożeństw, natomiast prośby o oficjalne uznanie święta Serca Jezusowego zostawały odrzucane. Petycje w tej sprawie wysyłały wizytki, bractwa, biskupi, a nawet królowie, w tym August III i Stanisław Leszczyński.

Rzym był nieprzejednany. Dlaczego? Ponieważ widziano w kulcie Serca Jezusowego popularne, ale na dłuższą metę nie rokujące „nowinkarstwo”? Sądzono, że kult ten przeminie jak sezonowa moda i nie potrzebuje liturgicznego i prawnego umocowania? Uważano, że ta forma pobożności niesie wprawdzie pociechę ludowi, ale pozostawia poważne wątpliwości natury teologicznej, na przykład pytanie o naturę uczuć rodzących się w Sercu Jezusa?

W latach sześćdziesiątych XVIII wieku w sprawie ustanowienia święta Serca Jezusowego i oficjum do papieża pisali liczni biskupi. W długiej liście znajdujemy także Polaków: arcybiskupa lwowskiego Wacława Sierakowskiego, biskupa wileńskiego Ignacego Massalskiego, biskupa płockiego Hieronima Szeptyckiego, biskupa chełmińskiego Jana Bareyę, biskupa kijowskiego Jędrzeja Załuskiego, biskupa kamienieckiego Adama Krasińskiego, biskupa warmińskiego Adama Grabowskiego oraz biskupa chełmskiego Walentego Wężyka. Biskupi podkreślali, że we wszystkich polskich diecezjach kwitnie kult Serca Jezusowego, a piątek kończący oktawę Bożego Ciała w kościołach parafialnych i zakonnych stał się okazałą uroczystością, celebrowaną ze śpiewaną Mszą wotywną, procesją i kazaniem. I nawet te argumenty pozostawały bez echa.

Dopiero słynny Memoriał biskupów Królestwa Polskiego, będący obszernym, głęboko teologicznym traktatem o naturze, początkach i rozwoju kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa odniósł oczekiwany skutek. Memoriał nie wspominał o objawieniach Małgorzaty Marii Alacoque. Źródeł kultu Serca Jezusowego szukał na kartach Ewangelii, w nauczaniu Ojców Kościoła i w zdrowym duchu pobożności. Nie tylko nie dostrzegał zagrożeń dla wiary, ale w kulcie Serca Jezusa widział doskonale zharmonizowaną formę czci Boskiego Zbawiciela. W odpowiedzi na Memoriał biskupów polskich Kongregacja Świętych Obrzędów odpisała:

Na prośbę wielu Najprzewielebniejszych Biskupów Królestwa Polskiego o pozwolenie na oficjum i Mszę św. o Najświętszym Sercu Jezusa oraz Arcybractwa pod tym tytułem w Mieście erygowanym, Kongregacja św. Obrzędów odbyta w dniu 26 stycznia b. r., doskonale wie, że kult Najświętszego Serca Jezusowego istnieje już prawie we wszystkich częściach świata katolickiego, przy poparciu ich biskupów rozpowszechniony, a także często przez Stolicę Apostolska zaszczycony przez tysięczne dekrety odpustowe, udzielane prawie niezliczonym bractwom kanonicznie erygowanym pod wezwaniem Serca Jezusowego, a zarazem rozumie, że przez odprawianie Mszy św. i odmawianie oficjum o nic innego nie chodzi jak o uzupełnienie kultu już ustanowionego i o symboliczne odnawianie pamięci o tej Boskiej miłości, z jaką Jednorodzony Syn Boży przyjął naturę ludzką i stawszy się posłusznym aż do śmierci, powiedział, że daje przykład ludziom, iż jest cichy i pokornego serca. Z tych powodów na przedstawione sprawy przez Jego Eminencję przewielebnego ks. kardynała, biskupa Sabińskiego, po wysłuchaniu przewielebnego ojca Kajetana Fortie'go, promotora wiary i po uprzednim odstąpieniu od decyzji z dnia 30 lipca 1729 roku - Kongregacja postanowiła przychylić się do próśb biskupów Królestwa Polskiego i wyżej wymienionego Arcybractwa w Mieście, by następnie zastanowić się nad odpowiednim wyborem oficjum i Mszy św. celem zaaprobowania. Ten wniosek Kongregacji przeze mnie jako sekretarza przedstawiony samemu Ojcu świętemu Papieżowi Klemensowi XIII, Jego Świątobliwość po przeczytaniu całkowicie zatwierdził, dziś 6 lutego 1765 r.

Zatem kult Serca Jezusowego nie jest nowym kultem, lecz „uzupełnieniem kultu już ustanowionego” o „symboliczne odnowienie pamięci o miłości Boga”. O to właśnie chodziło autorom Memoriału, aby nie zapomnieć o ofiarnej i bezinteresownej miłości Boga objawionej w Jezusie Chrystusie, a symbolizowanej przez Jego otwarte włócznią Serce.

W XX wieku św. Jan Paweł II wydobył ze skarbca Kościoła i niejako na nowo odkrył dla zupełnie innego pokolenia katolików prawdę o Bożym miłosierdziu. To także prawda wpisana w karty Ewangelii i w naukę Ojców Kościoła, ale ukazana w nowym kontekście, z nową mocą, w nowy sposób i na nowe czasy. W swojej encyklice ”Bóg bogaty w miłosierdzie” Jan Paweł II ani razu nie wspomniał o objawieniach Faustyny Kowalskiej. Podobnie, ani papież Klemens XIII w 1765 roku ogłaszając święto Serca jezusowego dla Polski, ani papież Pius IX, w 1856 roku rozciągając święto na cały Kościół, nie wspomnieli o Małgorzacie Marii i jej duchowym testamencie.

Kościół nie odwołując się do prywatnych objawień pozwala na realizowanie kultu, którego zadaniem tak w XVII, jak i w XXI wieku jest to samo pragnienie, aby ludzkie serce, poruszone do głębi miłością Boga, samo starało się kochać coraz goręcej i przez to stawało się coraz bardziej podobne do Serca Jezusowego. W tym procesie duchowym pomagają nam liczne – dawne i współczesne formy kultu, a także święci apostołowie Najświętszego Serca Jezusowego, do których Kościół zaliczył Małgorzatę Marię Alacoque, beatyfikując ją w 1864 roku i kanonizując w 1920.

« wróć do listy wszystkich wydarzeń