Kalendarium wydarzeń w Sanktuarium
PARAFIALNY DZIEŃ ŻYCIA KONSEKROWANEGO

PARAFIALNY DZIEŃ ŻYCIA KONSEKROWANEGO

8 lutego 2015, niedziela

Świadectwo siostry dr Ewy Kaczmarek, przełożonej generalnej Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej.

W ubiegły poniedziałek przebywaliśmy w Kościele Dzień życia konsekrowanego. Z woli papieża dzień ten został rozszerzony na cały rok. Papież Franciszek bowiem w pierwszą niedziele Adwenty ogłosił rok życia konsekrowanego. Z tego też tytuły mamy w kościele wystawę ukazującą osoby konsekrowane[pracujące w archidiecezji szczecińskiej. Patrząc na zdjęcia wielu sióstr i różne stroje może się rodzić pytanie Jak to jest z tym życiem zakonnym. Jest jedno czy jest ich wiele? Co łączy wszystkie osoby zakonne a co je różni? Widok osoby w stroju zakonnym zawsze rodzi pytania. Kim jest siostra zakonna? Jak wygląda jej życie? A może pytanie  co się stało, ze wybrała taki rodzaj życia? W dzisiejszej Ewangelii widzimy tłumy ludzi cisnących się do Jezusa. Przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych. Całe miasto zgromadziło się u Jego drzwi a On uzdrawiał.. Jezus zachwycał od początku swojej działalności, zachwycał i pociągał za sobą tych, którzy chcieli być z Nim. Osoba konsekrowana to właśnie taka osoba, którą Jezus zafascynował, urzekł, oczarował swoją miłością tak, że zostawia wszystko by być tylko z Nim. Chce pracować jak On, służyć innym jak On, modlić się jak On. Chce tak jak Jezus żyć w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie. I to jest wspólne dla wszystkich osób konsekrowanych. Różni nas natomiast rodzaj posługiwania. Zadanie, które poprzez założycieli zostało przekazane konkretnej rodzinie zakonnej.

Jestem Misjonarka Chrystusa Króla dla Polonii. Nasz Założyciel Ojciec Ignacy Posadzy mówił siostrom. Pamiętajcie jesteście specjalnie dla tych ludzi, oni Was potrzebują, potrzebują waszej wiary i waszej modlitwy, bo na wychodźstwie polskie dusze giną. Giną dla Boga i dla Ojczyzny. Dziś wiemy że giną również dla rodzimy. Rozłąka, obce środowisko, język i zwyczaje okazują się często zbyt wielką próbą. Jeden z naszych wieszczów narodowych powiedział: człowiek, który opuszcza kraj zmienia nad sobą niebo ale nie zmienia serca. I chociaż mamy już nad sobą krzyż południa a nie wielki wóz to i tak gdzieś głęboko w sercu brzmi nuta, że najpiękniejsze są polskie kwiaty… bo wyrosły pod polskim niebem. Pewnie każdy z nas mógłby opowiedzieć wzruszającą historię o trudnych początkach w nowym miejscu i niepewnym jutrze, o pragnieniu spotkania z bliskimi, którzy niestety są daleko, o tęsknocie za wszystkim co można zamknąć w słowie moje – moja ojczyzna, moi przyjaciele, moja rodzina, mój dom.

Nasz Założyciel Sługa Boży Ojciec Ignacy Posadzy z problemem emigracji spotkał się już w dzieciństwie. Ludzie z rodzinnych Szadłowic uciekali z kraju za chlebem. Słyszał jak dorośli opowiadali o trudach życia z daleka od bliskich i marzyli o wolnej ojczyźnie. Osobiście z problemem emigracji spotkał się w czasie studiów w Niemczech. Artykuł o umierającej polskiej dziewczynie która błagała o polskiego księdza, by móc się wyspowiadać zrobił na Nim tak wielkie wrażenie, iż postanowił w przyszłości każdy wolny czas poświęcać na duszpasterską pomoc rodakom pracującym na obczyźnie. Bóg zawsze zaskakuje człowieka swoją hojnością. Życie Ojca Posadzego potoczyło się tak, że szedł szlakiem polskich pielgrzymów prawie przez cały świat. W każdym miejscu, do którego przybył służył pomocą duszpasterska w języku polskim. Często przez kilka dni musiał nadrobić zaległości wynikające z braku duszpasterstwa przez kilka lat. Pary przyjmowały sakrament małżeństwa, rodzice chrzcili dzieci, wszyscy spowiadali się i przyjmowali komunię świętą. Do najbardziej wzruszającej posługi należał sakrament pokuty czasami odprawiony w ostatniej chwili, na łoży śmierci. Z każdych ust i z każdego serca słyszał błaganie o polskiego księdza. „Człowiek mizerny żyje nie przymierzając jak to bydełko - użala się jeden z osadników. Przyjdzie niedziela, święto ani to księdza, ani nabożeństwa. A już najgorzej tu umierać przez świętej spowiedzi. Jak se o tym pomyślę, to się serce kraje”  Wrażliwe serce duszpasterza nie mogło z tego powodu nie cierpieć. Doświadczenia spotkań z rodakami na emigracji sprawiły, że troska o zapewnienie im duchowej opieki stała się pasją życia Ojca Ignacego i jego życiowym powołaniem. W 1932 roku z woli Prymasa Hlonda został organizatorem Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii a w 1959 roku założył Zgromadzenie Sióstr Misjonarek dla Polonii Zagranicznej.

Jako misjonarki Chrystusa Króla dla Polonii oddajemy swoje życie Bogu w intencji wszystkich którzy doświadczyli emigracji. Idziemy jak mówił nasz Ojciec Założyciel wszędzie tam gdzie bije polskie serce. Naszą Misjonarkę można spotkać czuwającą przy chorych i umierających Polakach w ośrodku w Penhros  czy w Manchester w Anglii, odwiedzającą samotnych i starszych Polaków w Australii, pełniącą posługę w interiorze w Brazylii. Ponad 100 misjonarek pracuje w 11 krajach świata ucząc w polskich szkołach, prowadząc przedszkola, posługując w biurach czy zakrystiach. Wszędzie gdzie idziemy staramy się nieść Bożą miłość, która jest bezpiecznym domem dla utrudzonych emigracyjną codziennością. Żyjąc ślubami czystości, ubóstwa i posłuszeństwa dajemy świadectwo, że samotność nie musi się kończyć niewiernością, wolność to nie samowola i że można nie mieć wszystkiego a być szczęśliwym. W duszy i sercu Misjonarki jak uczył nas Założyciel ma płonąć ogień nieustannej modlitwy i ofiary. Mówił nam „Idźcie i miłością swą rozpalajcie świat. Spalajcie się dla sprawy Jezusa. Kto sam nie płonie nikogo nie zapali. I wystrzegajcie się ponurości. Niech Radość i wesele nigdy nie znika z waszej twarzy. Macie iść do ludzi, którzy ciężkie wiodą życie. Często są smutni, przygnębieni. Macie im zanieść radość życia, macie ich pocieszać, uszczęśliwiać”.

Można zapytać skąd u o. Ignacego taka wrażliwość na los polskiego emigranta? Miłości Boga i wrażliwości na drugiego człowieka uczył się w rodzinie. W domu Posadzych obok kultu Matki Najświętszej pielęgnowano nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusa. Obraz Matki codziennie klęczącej przed figurą Serca Jezusa w domu w Szadłowicach pozostał na stałe w pamięci syna. Wychowany w atmosferze miłości do Najświętszego Serca Jezusa pogłębiał tą miłość przez życie kleryckie, kapłańskie i zakonne. Z okazji prymicji na obrazku umieścił napis „Słodkie Serce Jezusa, bądź moją miłością”. Zamówił też obraz Serca Jezusowego i pragnął, aby on towarzyszył mu przez całe życie kapłańskie.   Miłość Serca Jezusa była dostrzegalna w jego postawie wobec ludzi. Wpatrzony w Boskie Serce Jezusa chciał nieść tą miłość do wszystkich szczególnie do tych którzy potrzebują jej najbardziej. Często powtarzał, że trzeba Chrystusa miłować. Trzeba Go miłować każdym filtrem duszy, a z miłości do Niego miłować braci.

Powróćmy jeszcze do dzisiejszej ewangelii.  Spróbujmy sobie wyobrazić Kafarnaum, dom Piotra. W środku goszczący się Jezus a przed domem tłumy ludzi, którzy Go szukali. Przyszli do Niego z całym bagażem swoich trosk i problemów, chorzy, samotni, zniewoleni. Szukali go wszyscy. Całe miasto byłe zebrane u drzwi domu w którym przebywał. Oni wierzyli, że ma On moc ich uzdrowić. My też dziś przyszliśmy do domu w którym jest Jezus. Czy tak jak mieszkańcy Kafarnaum wierzymy, ze ma on moc zaradzić naszym potrzebom, pocieszyć i uleczyć, przywrócić radość i chęć życia? Pomyślmy przez moment z czym dziś do Niego przychodzimy, co jest w naszych sercach, czego najbardziej pragniemy, co jest naszą największą potrzebą. Poprośmy o to Jezusa bo On naprawdę ma moc by to uczynić. I proszę dołączcie do swoich próśb i tą za nas, osoby konsekrowane,  byśmy tak jak prosi papież Franciszek żyli z pasją. Byśmy byli mężczyznami i kobietami, którzy będą zdolni obudzić świat.

 

 

 

 

« wróć do listy wszystkich wydarzeń